wtorek, 10 września 2013

Kto nam wielce pozazdroscil Wielkiego Kanionu?

Prosze sie przyznac uczciwie kto nam pozazdroscil pogody. Dokladnie dobe po tym jak plulismy kurzem w Monument Valley a slonce grzalo tak mocno, ze opalilam sobie przedzialek - stalismy nad krawedzia wielkiego wielkiego kanionu, przed nami byla tylko mgla, a na glowe padal nam deszcz. Istne Bieszczady...

Na szczescie gdy przyjechalismy rano (jeszcze przed pogorszeniem pogody) mielismy szanse zobaczyc kanion bez zaslony z mgly. I musze powiedziec: nie odda tego zadne zdjecie. Zawsze kiedy widzialam zdjecia z kanionu, kojarzyly mi sie glownie pomaranczowe sciany i pustynny klimat.  Jednak kiedy widzi sie to po raz pierwszy to to co uderza to niesamowity ogrom. Wzrok idzie dalej, dalej i dalej i nic.  Nawet slowo kanion kojarzy sie z czyms waskim tymczasem to jest raczej ogromy obszar, bezkres no cos na co generalnie brak slow :)  Druga rzecz o ktorej nie myslalam to. To, ze to nie jest do konca pustynia. Owszem w glebi kanionu jest goraco. Ale do krawedzi jedzie sie przez sosnowy las! Ktory wyglada zupelnie normalnie tzn srodkowoweuropejsko, zyja w nim jelenie, duze niebieskie drozdy i inne zwierzaki. Niesamowite jest obserwowanie drapieznych ptakow jak szybuja nad kanionem. Niestety nie podziwialismy tego za dlugo bo jak wkrotce zaczelo padac to... kanion zniknal. Zreszta wrzuce zdjecia.

Wrocilismy wiec wczesniej do Williams, zabytkowego miasteczka na route 66 w ktorym mieszkamy i powloczylismy sie troche po nim a potem... poszlismy na steka! To byla zdecydowanie najlepsza rzecz jaka jadlam do tej pory w stanach. Delikatny, srednio wysmazony.. generalnie przy stole zapadla dluga cisza gdy zaczelismy jesc co zawsze jest oznaka dobrego posilku :)

I jeszcze na koniec ciekawostka: wszyscy tu biora nas za Niemcow. Zaczelo sie to jeszcze w Nowym Jorku, gdzie troche sie dziwilismy, ale tu jest to juz normalna praktyka. Ale w sumie ciezko sie dziwic-  jesli kogokolwiek spotykamy z Europy to jesli nie jest Francuzem (ktorzy jak wiadomo wiecznie na wakacjach) to na pewno jest Niemcem. Dzis jak Grzesiek pomogl zrobic zdjecie Amerykanionowi to ten obejrzaal sie, pomyslal chwile po czym wydukal " danke!".

Jutro jedziemy do Vegas, wiec jesli nie odezwe sie przez nastepny tydzien to znaczy, ze wygralismy i znikam z radaru ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz