środa, 19 października 2016

Jednak bedzie blog - Kanary 2016

Ten wyjazd mial byc bez bloga - zalozylam, ze przy Lili wiecznie w biegu bedziemy mieli.mniej czasu zeby cokolwiek spisywac. Jednak minelo 5 dni z 19tu a ja czuje, ze nie moge przegapic tego, zeby na bieżąco spisywac wrazenia nasze i Lilki.

Dzien 1 - piatek 14.10
Troche stresowalismy sie jam to bedzie z przelotem i nic dziwnego - 6 godzin to naprawde sporo! Ttm bardziej, ze nastawialismy sie na 5 bo godziny lotu na Gran Canarke podane byly jako 10-15 ale poniewaz mamy zmiane czasu to na Gran Canarii jest godzine wczesniej - co daje razem dluuugie 6 godzin z bardzo aktywna Lila. Samolot byl w calosci wypelniony ludzmi - a obok nas grupa emerytow oraz kolejna kibicow Legii. Zarowno jed i jak i drudzy byli swietni i pomagali ,abawiac Lile w gorszych chwilach. Po wejsciu do samolotu oka,alo sie ze mamy opoznienie i stalismy na pasie jeszcze dobre 30 minut - niezbyt idealne jesli wezmie sie pod uwage nienawisc Lili do pasow. Jednak w koncu odlecielismyco na Lilk nie zrobilo wrazenia. Wrazenie zrobil na s,czescie nowy malutki kotek figurka- zabawka i to on pochlonal uwage. Kiedy juz mozna bylo zdjac pasy Lula troche po mnie poskakala, poznala wszystki h womol a pogem zalozyla sluchawki i zaczela ogladac swinke pepe na tablecie. Po godzinie dalam jej smoczek i kocyk i zasnela na kolejne 2 godziny. Jam sie obudzila mielismy jes, ze dwie god,iny lotu przed soba - ale dzielnie dala rade i bawila sie nowymi naklejkami. Wreszcie kiedy za zelismy sie znizac troche zabolalao ja ucho ale krzyk ela i wszystkk sie odetkalo a ja zajelam ja nowymi kredkami. I tak dzieki spokojowi, spaniu i lapowkom dolecielismy na miejsce a Lila zebrala pochwaly wspolpasazerow :)

Odebranie zamowionego samochodu zajelo chwile, i komejne 20 minut pozniej bylismy juz w hotel rural el mondalon czyli naszym domu na pierwsze 4 dni. Miejsce jest super bo 20 minut od stolicy - Las Palmas i wsrodku urokljwego niczego. Maja lad y basen pokoje kazy z oddzielnym wejsciem i tarasem, osly, kozy, szope zabawdla dzieci i restauracje. Ogolnie super - zwiedzanie calosci zajelo Lili reszte dnia.

Dzien 2 - sobota 15.10
Rano zwkedzikismy nowsza, turystyczna czesc Las Palmas wraz ze slynna miejska plaza las canteras.ila jak zwykle z piskiem zachwytu do morze a my lapalismy :) podczas drzemki Lilki my nastawilismy babymonitor w telefonie i poszlismy do restauracji na spokojny posilek:)

Dzien 3 -  niedziela 16.10
Rano lenistwo hotelowe albo raczej dzikie szalenstwa Lilki w basenie. Odkryla ze rekawki trzymaja ja mocno i moze sama plywac. Jedyny minus - nie chce dac sie wyciagnac choc usta sine.

Po poludniu Vegueta - stara czesc Las Palmas.  Ie.mielismy zadnych oczekiwan tymczasem jest naprawde piekna- .owia o niej mala havana i rozumiem dlaczego. Lila najbardziej poruszona dzwonami katedry. Kiedy bija wzywajac na msze o 19, spiewa minute razem z nimi.

Dzien 4 , poniedzialek 17.10
Rano ogrod botaniczny jardin canarios - super! Niezatloczony, piekny i zielony. Lila zachwycona probuje spac na trawie, pogem jezdzi na barana i lapie kaktusy a na koniec znajduje kaczki w stawie.
Wieczorem znow vegueta, tym razem pieknie nocnie oswietlona.na placu przed katedra ludzie tancza salse. Lila, ktora ciagnnie nas do katedry bo "bim bom" nie znajduje dzwonow, ale z zacbwytem dolacza sie do tanca.

Dzien 5 - wtorek, 18.10
Zmiana miejsca, jedziemy na poludnie wysypy - san agustin. Ma.y niesamowity apartament , qidomiem na morze i plazujemy cale popoludnie.

poniedziałek, 25 maja 2015

Nareszcie w sloncu Toskanii

Bieszczady potrwaly caly piatek kiedy lalo i tylko czytalismy ksiazki oraz sobote kiedy bylo lepiej wiec pojechalksmy do San Gimigiano.

San Gimigiano to male miasteczko slynace glownie ze swoich kamiennych sredniowiecznych wiez. Kiedys bylo ich 76, do naszych czasow dotrwalo 14 ale i tak wyglada to swietnie kiedy dojezdza sie do malego.miasteczka na szczycie pagorka i widzi te wieze jak maly sredniowieczny Manhattan. Niestety podobna tez jest proporcja Amerykanow i wszystkich innych turystow wiec miasteczko jest dosc zatloczone, o co.latwo przy tylko dwoch glownych ulicach. Pokrecilismy sie dookola, zjedlismy slynne lody w rynku a potem wrocilismy do domu.

Od wczoraj cieszymy sie pelnym sloncem i cieplem i ladujemy baterie przed powrotem. Lilka z bosymi nogami lezy sobie na kocu i zachwyca sie tym jak szumia drzewa, my jemy wszystkie posilki na zewnatrz i spacerujemy po okolicy. Do apartamentu obok wprowadzili sie Anglicy z trojka dzieci wiec Lilka z ciekawoscia zerka na towarzystwo.

Najmlodszy z trojki, Teddy, postanowil wczoraj pokazac jej swoje samochodziki. Najpierw dal je czerwone porsche ktore Lilka wesolo gaworzac wpakowala sobje do buzi, potem obslinila mu zoltego mercedesa. Kiedy ten los spotkal trzeci samochod z kolei, Teddy spojr,al na mnie i powiedzial: "Mysle, ze ona jest glodna, musicie dac jej cos zjesc", uspokoilam go, ze po prostu tak teraz ma ale po chwili znowu powiedzial ze musimy ja nakarmic. Wreszcie po chwili westchnac i powiedzial "Nie martw sie Lilka, przyniose Ci troche mojego chleba" i polecial do domu dokarmiac nam dziecko ;))