poniedziałek, 25 maja 2015

Nareszcie w sloncu Toskanii

Bieszczady potrwaly caly piatek kiedy lalo i tylko czytalismy ksiazki oraz sobote kiedy bylo lepiej wiec pojechalksmy do San Gimigiano.

San Gimigiano to male miasteczko slynace glownie ze swoich kamiennych sredniowiecznych wiez. Kiedys bylo ich 76, do naszych czasow dotrwalo 14 ale i tak wyglada to swietnie kiedy dojezdza sie do malego.miasteczka na szczycie pagorka i widzi te wieze jak maly sredniowieczny Manhattan. Niestety podobna tez jest proporcja Amerykanow i wszystkich innych turystow wiec miasteczko jest dosc zatloczone, o co.latwo przy tylko dwoch glownych ulicach. Pokrecilismy sie dookola, zjedlismy slynne lody w rynku a potem wrocilismy do domu.

Od wczoraj cieszymy sie pelnym sloncem i cieplem i ladujemy baterie przed powrotem. Lilka z bosymi nogami lezy sobie na kocu i zachwyca sie tym jak szumia drzewa, my jemy wszystkie posilki na zewnatrz i spacerujemy po okolicy. Do apartamentu obok wprowadzili sie Anglicy z trojka dzieci wiec Lilka z ciekawoscia zerka na towarzystwo.

Najmlodszy z trojki, Teddy, postanowil wczoraj pokazac jej swoje samochodziki. Najpierw dal je czerwone porsche ktore Lilka wesolo gaworzac wpakowala sobje do buzi, potem obslinila mu zoltego mercedesa. Kiedy ten los spotkal trzeci samochod z kolei, Teddy spojr,al na mnie i powiedzial: "Mysle, ze ona jest glodna, musicie dac jej cos zjesc", uspokoilam go, ze po prostu tak teraz ma ale po chwili znowu powiedzial ze musimy ja nakarmic. Wreszcie po chwili westchnac i powiedzial "Nie martw sie Lilka, przyniose Ci troche mojego chleba" i polecial do domu dokarmiac nam dziecko ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz