czwartek, 21 maja 2015

Przejazdowo

Ostatatnie dni byly pelne wydarzen :) Siena podbila nasze serca totalnie bo oprocz tego, ze jest pieknym, przytulnym miastem to w dodatku pogoda byla absolutnie boska - codziennie 25-28 stopni, slonce i przyjemne cieple wieczory. Naszego ostatniego pelnego dnia w Sienie zwiedzalismy katedre. Przy tej ilosci kosciolow ktore sie sila rzeczy zwiedza podczas kazdego wyjazdu, czasem ciezko juz sie przebic, ale tej katedrze sie udalo bo jest naprawde ciekawa. Caly srodek to mozaika czarno-bialych paskow (od herbu sieny) i w te zestawienie koloru jest wszystko - od kolumn, przez sklepienia az po.mozaiki. do tego piekna koronkowa fasada oraz freski w srodku i calosc robi naprawde ciekawe wrazenie. Ciekawe jest tez to, ze jakby na zewnatrz katedry znajduje sie jeszcze jedna fasada - pamiatka po planach rozbudowy katedry o kolejna nawe, ktore to plany na zawsze zostaly zniweczone przez zaraze. Dzis mozna na ta niedokonczona fasade wejsc i jest to jeden z najlepszych punktow widokowych w calym miescie.
Po poludniu pojechwlismy do San Galgano zobaczyc opuszcone opactwo (super wycieczka).

Poniewaz gore katedry zwiedza sie pk dosc waskich schodach musielismy sie z Michalem wymieniac z tym kto zostaje z Lilka na dole. Lilka oczywiscie jak tylko odeszlam zaczela probowac swoj glos tak, ze slyszalam ja nawet z wiezy ;) ale szybko jej minelo bo z odsiecza przyszly niemieckie emerytki - w maju w Toskanii polowa wycieczek to niemieccy emeryci i Lilka robila prawdziwa kariere ;) kiedy zeszlam na dol smiala sie juz na caly glos i kokietowala kolejne osoby. Nie wiem jak przyzwyczai sie po wakacjach do tego, ze tylko ja bede jej dostarczac rozrywki przez caly dzien ;)

Wczoraj rano wyjechalismy ze Sieny i ruszylismy okrezna droga do agroturystyki w ktorej zamierzamy spedzic drugi tydzien wakacji. Droga byla okrezna bo postanowilismy Lilce pokazac morze. Pojechalismy wiec do.miejscowosci Cecina, ktora jest zwyklym nadmorskim kurortem (sredniociekawym bo we Wloszech te nadmorskie miejscowosci sa najbrzydsze). Niestety nie bylo juz goraco a zaledwie cieplo - jakies 22 stopnie, ale morze bylo - piekne i blekitne wiec moglismy spokojnie zrobic sobie obowiazkowa fotke :) zjedlismy jeszcze w nadmorskiej restauracji, zrobilismy zakupy i juz moglismy jechac dalej.

Pogoda po drodze do naszej farmy, ktora znajduje sie miedzy Florencja a Piza totalnie sie zepsula - zaczelo padac i byc zimno, zaczelismy sie wiec smiac, ze wjezdzamy w Bieszczady. Wrazenie poglebil jeszcze fakt, ze farma jest naprawde w srodku niczego - jest bardzo duza (5 hektarow samego "podworka") i polozona na pieknych toskanskich wzgorzach na skraju lasu. Kiedy tylko wjechalismy na droge do niej prowadzaca od razu przed samochodem zaczal uciekac zajac, a chwile pozniej zobaczylismy stojacego na lace jelenia - Bieszczady jak nic :)

Dojechalismybdo recepcji i mielismy smieszne wrazenie pomieszania swiatow - z jednej strony byl to piekny ceglany, toskanski budynek obrosniety pnacymi rozami, z drugiej strony byla polotwarta obora a w niej z 30 krow, ciagniki na gasiennicach do pracy w trudnym terenie i bele slomy :) tak samo gospodyni wyszla do nas w gumiakach i ogolnie w stroju do pracy, aby za chwile plynnym angielskim rejestrowac nas w swoim macbooku :) 

Farma sklada sie z trzech domow rozlozonych po tych 5 hektarach, wszystkie sa stare, ale ladnie odrestaurowane i podzielone na mniejsze apartamenty i przy kazdym znajduje sie basen. My mieszkamy w Brentinie - domu podzielonym na 4 mieszkaia i mamy duuuza sypialnie i taki kuchniosalon z kominkiem. Daje to ten spory plus, ze wlasciwie nareszcie mozemy spokojnie pozyc swoim zyciem jak kladziemy Lilke spac. Dotychczas mimo tego ze mieszkania byly spore, to jednak jedno pomkeszczenie sprawialo, ze nie bardzo dawalo sie dluzej posiedziec razem z nia. Nie mam pojecia, jam ludzke wytrzymuja w hotelach dwa tygodnie w pokoju z kolyska dziecieca i wszystkimi bagazami na.przestrzeni 15 metrow.

Wczoraj mielismy nietegie mkny bo kiedy przyjechalisy padall i wygladalo to wszystko mocno nieciekawie jeslk chodzi o pogode. Ale rozpakowalismybsie, napalilksmy w kominku i pkstanowilismy to przespac. Dzis rano bylo juz znacznie lepiej i moglismy zjesc sobie sniadanie pod altana na zewnatrz czy zabrac Lilke na lezaki przy basenie. Trzymam kciuki, zeby ciepla pogoda wrocila bo mam zamiar wykorzystac nie tylko lezaki ale i basen :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz